Gorlice, 23 sierpnia 2017 r.
Bracia Łukasz i Przemek Gogola na własnej skórze postanowili sprawdzić co to bałkański kocioł i jak smakuje kebab. Nam opowiedzieli o swojej liczącej ponad 2700 km podróży ze Stambułu do Gorlic.
Dwóch braci - Łukasz i Przemek Gogola - w 25 dni na rowerach, pokonało trasę ze Stambułu do Gorlic. Tak, żeby zobrazować - to ponad 2700 kilometrów. Nie zawsze po płaskim, nie zawsze po bezpiecznym. - Dlatego i nasze relacje na FB były dosyć oszczędne - mówi Łukasz. - Zwyczajnie, nie chcieliśmy tymi naszymi „wyczynami” martwić rodziny w Polsce - dodaje rozsądnie. Powagi nie starcza mu na długo.
- Dlaczego akurat taka trasa? Cóż, Polak, Turek to dwa bratanki - kombinuje.- Mało kto pamięta, że Imperium Osmańskie było jedynym państwem obok Szwajcarii, które nie uznało rozbiorów, a tym samym zniknięcia Polski z mapy świata - przypomina z uśmiechem. W rozmaitych annałach można trafić na legendę, która głosi, że w czasie trwania rozbiorów, na sułtańskim dworze stało puste krzesło. Czekało na polskiego ambasadora. Ile w tym było politycznej kalkulacji, a ile rzeczywistej przyjaźni, tego nie rozpatrujemy. - My uznaliśmy, że fajnie byłoby przypomnieć, o samym fakcie - dodaje. Niejako, w tle, trochę nieśmiało, napomykają o kebabie i tureckiej kawie. Chcieli sprawdzić, jak naprawdę smakują... Lotniskowy fast-food Wyprawa zaczęła się od... kebaba. Na lotnisku w Warszawie. To w ramach kulinarnej „aklimatyzacji”. Poza tym, w dwóch 35-kilogramowych kartonach mieli cały dobytek, czyli rowery, namiot, śpiwory, trochę jedzenia, trochę zapasowych części, ubrań, turystyczną kuchenkę i dwie małe, biało-czerwone flagi. Na miejscu, w strefie serwisowej lotniska, przez ponad dwie godziny, skręcali rowery. Potem ruszyli w miasto... - Wyobrażaliśmy sobie, że na przełomie kwietnia i maja przywita nas słońce, lekki wiaterek niosący orientalne zapachy - relacjonuje Łukasz. - Tymczasem było mniej niż dziesięć stopni Celsjusza., Wiatr owszem był, tyle że bardziej przenikliwy niż niosący przyjemnie kuchenne wonności - dodaje z uśmiechem.
Artykuł Haliny Gajdy pochodzi ze strony www.gazetakrakowska. Zobacz całość: