Berat, 31 maja 2014 r.



Autor: Szewczenko87

Miała może trzy, cztery lata. Trzymając rączki w górze z determinacją podskakiwała i coś pokrzykiwała. To nie były okrzyki radości, chciała wyrwać z mojej ręki puszkę Coca-Coli. Nieopodal jej rówieśnik wspinał się na palcach, by sięgnąć myjką szyby stojącej na światłach terenówki.

Choć foldery biur podróży i entuzjastyczne relacje, pomijają biedę w obowiązkowym „must to see”, jest ona obecna w Albanii bardziej niż gdziekolwiek indziej na Bałkanach (w Europie?). Średnia płaca kształtuje się tu na poziomie polskiej minimalnej – ok. 315 euro.

marzec 2014 r.



Są kraje, w których człowiek zakochuje się od razu. A nawet wcześniej - zanim je zobaczy - nie wie dlaczego, ale na ich nazwę ma gęsią skórkę, nie może się doczekać, chce być tam i już. I tak było z Albanią. Dlaczego? Na przekór tym, którzy mówią, że kraj nieciekawy, a Albańczycy wredni? że brudno i niebezpiecznie (okazało się dokładnie na odwrót, no). Chyba nie... A może zwiastuny Albanii, podróżnicy, mówiący, ze cudnie, dobrzy Albańczycy... Tez chyba nie... Nie wiadomo co. Może jakieś podróżnicze przeczucie. Tak czy tak - Albania to nasza miłość od pierwszego wejrzenia... Od piewszego do ostatniego - zaczęło się od wielkiego WOW a potem było jeszcze lepiej...

Saranda, 31 maja 2014 r.

Mój pomysł nadszedł z dnia na dzień - jedźmy tam, gdzie nas zupełnie nie było, gdzie nie jedzie się typowo dla wypoczynku. Zobaczmy coś nowego. Zadziałało. I tak wylądowałam w samolocie, z wiedzą, że będę koczować w różnych dziwnych miejscach, aby wytrwać te parę godzin w nocy zanim będę mogła wejść do wodolotu kursującego na trasie Korfu - Saranda.
Największy albański kurort to jeden wielki plac budowy. Nie to, co w Bułgarii i Hiszpanii – miasta przygotowane na napływ turystów. Tutaj z Polski w tym terminie była nas szóstka, przy czym pozostała część samolotu została na Korfu. W samej Sarandzie dużo rzeczy było jeszcze zamkniętych i jak na dłoni było widać, że dopiero niedawno zaczęli się zajmować turystyką. Nie przeszkadza to miejscowym jednak w byciu serdecznym wobec przyjezdnych, uśmiechaniu się i pomaganiu na każdym kroku. Może i mają kramiki porozkładane na ulicach, ale w żadnym stopniu nie są nachalni, nie przyciągają niewinnego potencjalnego klienta siłą, po prostu starają się zainteresować go swoim towarem. Oferta pamiątek to jeden wielki misz-masz – pomieszanie greckiego z tureckim i albańskim.

Kopenhaga, luty 2014 r.
 

ANDRZEJ KACAŁA 


 
podróżnik, tramp, włóczykij, a także omnibus i człowiek wielkiego serca. Żeglarz – kapitan jachtowy i kapitan motorowodny. Przez lata zaliczył wiele mil morskiej żeglugi. Przez całe życie konsekwentnie realizuje swoje marzenia – zwiedza świat. Dwukrotnie odbył wokołoziemską podróż różnymi środkami lokomocji. Wrażeniami ze swoich wypraw dzieli się z najbliższymi, pisząc „Dzienniki Podróży”.

 

13 kwietnia 2104 r.



Tekst i zdjęcia: Piotr Materek

W podróży do Albanii jechał ze mną Bóg. Czuwał, by nic mi się nie stało, bym nie dał się ponieść ułańskiej fantazji. Ale najważniejsze, że nie pozwolił mi zwątpić w siebie i stawiał na mojej drodze wspaniałych ludzi. 

Wstaję niezbyt wcześnie. Nie tak, jak sobie pierwotnie zakładam. Wykonuję poranny schemat: łazienka, śniadanie dla siebie, dla Lakaki, czułe pożegnanie z Ukochaną, zawieźć Lakakę do przedszkola i tu schemat się urywa. Normalnie postąpiłbym jak co dzień, ale nie dziś. W garażu czeka już objuczony Szerszeń. Dzień wcześniej przygotowania do jazdy zajmują mi ok. 6 godz. Wszystko robię pierwszy raz. Do końca nie wiem gdzie i jak rozplanować bagaż. Znaków zapytania rodzi się coraz więcej. Co powinno być w sakwach bocznych, co w tankbagu, co w torbie centralnej? A jak zaliczę glebę, to co ucierpi i czy może ucierpieć? No i jeszcze zmiana kół na offroadowe.

02 stycznia 2014 r.



Kuba Rydkodym

 Znane z opowieści slumsy i bieda, znane z internetu zdjęcia albańskich bunkrów i znani z filmów albańscy porywacze, stworzyli mi w głowie obraz Albanii dzikiej i niebezpiecznej. Nawet czarny orzeł, powiewający na przedartej wpół (!) narodowej fladze na przejściu granicznym, patrzył na nas złowrogo. Kiepskiego wrażenia dopełnili taksówkarze, natarczywie oferujący nam transport zaraz po wkroczeniu do kraju. Oczywiście uparcie wmawiali nam, że autostop tutaj nie funkcjonuje, ale my, jeszcze bardziej uparcie, odmawialiśmy podwózki. Najlepszym argumentem okazała się deklaracja, że i tak nie mamy Euro - tak ukochanej przez nich waluty. Po wyjściu z pola widzenia zaczepnych taksówkarzy zaczynamy łapać stopa. Dość szybko zatrzymuje się samochód, z którego wita nas pierwszy sympatyczny Albańczyk. Od teraz moja opinia o tym kraju będzie się wyłącznie poprawiać.

Towarzystwo Polsko-Albańskie
05-805 Otrębusy
ul. Spacerowa 17
 
Konto:

Towarzystwo Polsko-Albańskie
58 2130 0004 2001 0741 4378 0001
Volkswagen Bank Polska S.A.

 

Dziś327
W tygodniu988
W miesiącu2133
Wszystkie415165

środa, 07 czerwiec 2023
Our website is protected by DMC Firewall!